Logo pl.masculineguide.com

Boy Meets Woods: Nasz Pierwszy Wyjazd Na Kemping Ojciec-syn

Boy Meets Woods: Nasz Pierwszy Wyjazd Na Kemping Ojciec-syn
Boy Meets Woods: Nasz Pierwszy Wyjazd Na Kemping Ojciec-syn

Wideo: Boy Meets Woods: Nasz Pierwszy Wyjazd Na Kemping Ojciec-syn

Wideo: Boy Meets Woods: Nasz Pierwszy Wyjazd Na Kemping Ojciec-syn
Wideo: Pierwszy Wyjazd Z Przyczepą - #11 2024, Może
Anonim

Odkąd dowiedziałem się, że moja żona jest w ciąży na początku 2013 roku, marzyłem o tym, by po raz pierwszy zabrać swoje dziecko na kemping. Przez ostatnie cztery lata nasz syn, Benjamin, obserwował, jak rozkładam i przeglądam sprzęt; testowanie kanistrów z paliwem i baterii; porcjowanie jedzenia, wody i pierwszej pomocy; i wreszcie załaduj plecak ze sprzętem przed wyruszeniem w góry. Chociaż od jego urodzenia wyjeżdżałem średnio tylko na jedną dużą wyprawę pieszą lub kempingową każdego roku, najwyraźniej zrobili na nim wrażenie. Wie, że plener - góry, lasy, dzicz, czyli nie tylko wychodzenie z domu - to coś, co cenię i cenię. Chciał się tym ze mną podzielić, a ja z nim.

I w końcu to zrobiliśmy. Półtora tygodnia po tym, jak mój syn skończył cztery lata, i dwa dni przed tym, jak skończyłem 35 lat, wybraliśmy się z nim na pierwszą wyprawę na kempingu ojciec-syn. To była taka sama przyjemność, na jaką pozwalałem sobie marzyć.

Image
Image

W przeszłości większość mojego kempingu była informowana przez wyprawy górskie. Oznacza to, że wraz z innymi wędrowcami podróżowaliśmy tak lekko, jak to tylko możliwe, niosąc każdy kawałek sprzętu, każdy kęs jedzenia i całą naszą odzież na plecach. Moja średnia waga plecaka na wyprawę w góry to około 45 funtów. To mniej więcej tyle samo, co grill Coleman X-Cursion, który przywieźliśmy z Benem na weekendowy wypad. Potem był składany fotel bujany, podwójny materac dmuchany zwieńczony trzema śpiworami (jedna gruba, luksusowa torba rozłożona w przybliżeniu na poszewkę na poduszkę i torby mumii dla każdego z nas na górze) i wszystkie inne udogodnienia, które przyniosłem ze sobą. upewnij się, że nasz kemping był przytulny w domu z dala od domu.

Image
Image

Pomyślałem, że jeśli przyniesiesz czteroletnie biwakowanie, powinieneś sprawić, by doświadczenie było jak najmniejsze. Okazuje się, że przemyślałem wszystko dziesięciokrotnie. Ben od razu zabrał się do lasu i na kempingowy styl życia.

Przyjechaliśmy na nasz kemping na Fahenstock State Park Campground w Nowym Jorku około godziny 13:00 i od razu zaczęliśmy rozbijać obóz. Benjamin „pomógł” mi w przygotowaniu masztów namiotowych, wyrzucając je z przegubów kilka razy po ich złożeniu, ale oczywiście pochwaliłem jego wysiłki i wyraziłem wdzięczność za pomoc. Potem posadziłem go na krześle i posypałem mieszanką szlaków, a namiot rozłożyłem tak szybko, jak tylko mogłem. Przywieźliśmy mój trzyosobowy namiot Kelty Gunnison 3, jeden z tych rzadkich namiotów, który może wygodnie pomieścić określoną liczbę osób (większość namiotów „trzyosobowych” jest idealna np. Dla dwóch osób dorosłych). Namiot jest łatwy do rozstawienia i oferuje dużo miejsca dla czteroletniego i dorosłego mężczyzny, a także zbyt wiele rzeczy, które dorosły samiec przyniósł ze sobą.

Image
Image

Po rozstawieniu namiotu, ustawieniu grilla i zamknięciu lodówki, aby odstraszyć wścibskie zwierzęta, Ben i ja wyruszyliśmy na wędrówkę. Nie była to jednak zwykła wędrówka: to było polowanie na kije. Kiedy już znaleźliśmy idealne długie, smukłe klepki, nadszedł czas na pieczenie pianek marshmallows, kolejne ekscytujące pierwsze. Po około półgodzinnej wędrówce po lesie, Ben i ja znaleźliśmy patyki, co do których oboje zgodziliśmy się, że sprostamy wymagającemu zadaniu opiekania pianki marshmallow. Po powrocie do obozu zręcznie rozpaliłem ogień (och, był biegły) i czekaliśmy, aż płomienie wzrosną, a ja wyjaśniłem szczegóły pieczenia prawoślazu. („Postaraj się, aby się nie zapalił. Ale jeśli się zapali, nie ma problemu”).

Ben wahał się, czy po raz pierwszy posmakować pieczonego ptasie mleczko, co obiektywnie ma sens. Wyglądają dziwnie, a proces przygotowania jest zupełnie inny niż wszystko, co można było do tej pory zobaczyć. Jednak po jednym drżącym ugryzieniu dziecko zostało sprzedane. Ugotowaliśmy wtedy 10 lub 11 pianek marshmallows, jedząc je, gdy tylko ostygną. Jednak słodycze nie osłabiły naszego apetytu. Na obiad przyniosłam warzywa (bo zdrowie), makaron i ser (oczywiście) i krewetki (bo Ben kocha krewetki, tak jak kwiaty kochają deszcz). Grillowaliśmy posiłek i zjadaliśmy z kolan, rozlewając zaskakująco mało jedzenia i napełniając brzuchy prostym, smacznym pożywieniem.

Image
Image
Image
Image
Image
Image

Po obiedzie zmyłem grill, wytarłem naczynia i talerze i zapytałem Bena, co chce dalej robić. Zdecydował się na wędrówkę o zachodzie słońca (dodaję część o zachodzie słońca, ale hej, to było o zachodzie słońca). Wędrowaliśmy po jesiennych, zmierzchających wzgórzach, liście chrzęściły pod naszymi stopami, śpiew ptaków mieszał się z ćwierkaniem świerszczy, a pijani faceci na kilku kempingach naprawdę zaczęli się tym interesować. (Co było całkiem fajne; jest wystarczająco dużo miejsca na pole namiotowe dla nas wszystkich). Nasza wieczorna wędrówka zamieniła się w polowanie na drewno, ponieważ większość naszych kłód spaliliśmy już podczas całopołudniowego ogniska. Znalazłem kilka grubych kłód, a Ben znalazł kilka pięknych gałązek. Razem pomogli nam cieszyć się jeszcze 45 minutami blasku ogniska, podczas których rozmawialiśmy o tym, o czym mężczyźni rozmawiają przy kominku. Jak przedszkole i mama, nasze koty i książki, które lubimy czytać i tym podobne.

Kiedy ostatnie promienie słońca przygasły i zapanowała noc, pozwoliłem, by ogień zgasł i wylałem trochę wody, żeby Ben i ja mogliśmy udać się do namiotu. Była prawie 20:00 i najwyższy czas na trochę snu. Ale najpierw zagraliśmy trzy rundy Uno przy delikatnie świecącym świetle naszej latarni i przeczytaliśmy Mercy Watson Goes for Ride, wciągającą opowieść o świni, która jedzie na przejażdżkę samochodem. Wsunąłem Bena do jego śpiwora (ten na innym śpiworze na dmuchanym materacu wielkości królowej, tak) i położyłem się obok niego, aż zasnął, co zajęło około czterech minut.

Image
Image

Wymknąłem się z namiotu i rozpaliłem mały ognisko, a potem spędziłem mniej więcej godzinę czytając fragment, odbierając szybki telefon ze starym przyjacielem i na przemian wpatrując się w żarzące się węgle, w ciemność lasu i na górę. garść gwiazd, które mogłem zobaczyć przez baldachim. Innymi słowy, był to dobry sposób na spędzenie czasu.

Później, kiedy usiadłem po mojej stronie namiotu, usłyszałem ciężki sen Bena przez mgłę przyćmionego światła latarni, mówiącego: „Tatusiu, czy możesz mnie przytulić?” Taką prośbę spełniacie, do cholery i biada ojcu, który pewnego dnia zdaje sobie sprawę, że po raz ostatni usłyszał tę prośbę. Wgramoliłem się przez namiot, położyłem śpiwór obok jego i spędziliśmy noc skuleni w czymś, co naprawdę muszę powiedzieć, było wygodą. Aż do wschodu słońca, kiedy to Benjamin zdecydował, że skończył spać, więc ja też skończyłem spać. (Jestem pewien, że po czterdziestce trochę odpocznę).

Image
Image

Poranek składał się z kolejnego ogniska, grillowanych kiełbasek i tostów z masłem, kawy rozpuszczalnej dla mnie i lodowatej wody dla Bena (dzięki Coleman cooler) i jeszcze kilku pianek marshmallows. Potem załamałem obóz, proces, który mogłem powiedzieć naprawdę zdenerwowany Ben, chociaż dobrze to ukrył, mimo że nazwał ten proces „bummer” i pytał, czy możemy obozować „przez 88 dni następnym razem”. Nie jestem pewien, skąd dokładnie wziął 88, ale oboje zgodziliśmy się na kompromis dotyczący dwóch nocy.

Kemping opustoszał, a cały nasz sprzęt spakowany z powrotem do samochodu, zdecydowaliśmy się na jeszcze jedną wędrówkę. Nasza poranna wędrówka poprowadziła nas obok masywnych skał, przez zacienione doliny, w górę iw dół kilku wysokich wzgórz (do dzieciaka, ludzi, do dziecka), a na koniec z powrotem do naszego samochodu. Podróż do domu do Port Washington w Nowym Jorku zajęła nam tylko około godziny i 15 minut, a mimo to wyprowadziła nas z różnych miejsc na świecie. Nie wiedziałem, jak bym się czuł i jak zareagowałbym, gdyby Ben nie lubił biwakowania; Przypuszczam, że pozostałoby to po prostu moim osobistym hobby i takim, które z biegiem czasu bym cieszył się coraz rzadziej, a wymagania życiowe stawały się coraz liczniejsze.

Fakt, że pokochał to doświadczenie, oznacza coś przeciwnego. Jestem pewien, że w nadchodzących latach będę coraz częściej wyjeżdżać do lasu z synem obok mnie. Wkrótce może nawet składać maszty namiotowe, zamiast rozkładać te cholerne rzeczy. I kto wie, może za kilka lat będzie mnie trzymał na asekuracji, kiedy będziemy wspinać się po trasie Owens-Spalding na Grand Teton. Prawdopodobnie jednak trzymaj się pieczenia pianek marshmallows i wędrówek po drewnie.

Zdjęcia: Steven John.

Zalecana: