Logo pl.masculineguide.com

Pornografia Z Ubóstwem: Zwiedzanie Najgorszych Slumsów świata Dla Zabawy I Zysku

Pornografia Z Ubóstwem: Zwiedzanie Najgorszych Slumsów świata Dla Zabawy I Zysku
Pornografia Z Ubóstwem: Zwiedzanie Najgorszych Slumsów świata Dla Zabawy I Zysku

Wideo: Pornografia Z Ubóstwem: Zwiedzanie Najgorszych Slumsów świata Dla Zabawy I Zysku

Wideo: Pornografia Z Ubóstwem: Zwiedzanie Najgorszych Slumsów świata Dla Zabawy I Zysku
Wideo: 3. Lekarstwo na pornografię – odkryj skuteczną strategię wali z uzależnieniem od porno! 2024, Kwiecień
Anonim

Pojęcie „slumming” istnieje od co najmniej XIX wieku. Słowo to znalazło się nawet w Oxford English Dictionary w 1884 roku, więc nie jest to nic nowego. W połowie XIX wieku zamożni londyńczycy wybierali się na jednodniową wycieczkę do East Endu, by przyglądać się uciskanym. W kolejnych dziesięcioleciach turyści i zamożni mieszkańcy przechadzali się po Lower East Side na Manhattanie, aby przyjrzeć się życiu biednych mieszkańców miasta. Gdy ruch przeciwko apartheidowi w RPA osiągnął punkt krytyczny pod koniec XX wieku, zainteresowanie turystów wzrosło, aby na własne oczy mogli zobaczyć stan osławionych miasteczek w tym kraju. W ten sposób zasiano ziarna nowoczesnej komercyjnej turystyki w slumsach.

Od tamtej pory nisza ta rozrosła się i obejmuje dziesiątki obszarów na całym świecie. Wycieczki po slumsach można teraz znaleźć od centrum Detroit i Dominikany do Kopenhagi i Berlina. W następstwie filmów takich jak Slumdog Millionaire i City of God, popyt na wycieczki do slumsów (między innymi) w Indiach i Brazylii gwałtownie wzrósł. Ostrożne szacunki mówią o dziesiątkach, a może nawet o setkach tysięcy, rocznie na całym świecie bywalców slumsów. Realistycznie liczby są znacznie wyższe - być może ponad milion każdego roku.

Image
Image

W ciągu ostatnich kilku lat media społecznościowe również podsycały potrzebę uchwycenia przez turystów kolejnej dużej, nowej i godnej Instagrama „rzeczy”. Istnieje błogie (czytaj: ignoranckie) poczucie, że wiele doświadczeń, które kiedyś były niebezpieczne, kontrowersyjne lub wręcz tabu, można podjąć bezpiecznie i bez konsekwencji. Skoki na bungee są teraz stosunkowo bezpiecznym sportem; Afrykańskie safari są teraz równie niebezpieczne jak wycieczka do Chuck E. Cheese; a nawet szczyt Mount Everest może osiągnąć każda osoba w miarę sprawna i posiadająca wystarczające dochody uznaniowe. Tak więc, gdy turyści mają okazję zwiedzić jedne z najbardziej przerażających miejsc do życia na świecie - smartfon pod ręką, z bezpiecznego klimatyzowanego wahadłowca otoczonego przyciemnionymi szybami - łatwo jest zobaczyć, jak chorobliwa ciekawość bierze górę. W końcu ci turyści nigdy tak naprawdę nie wejdą w interakcję z tymi po drugiej stronie szyby.

Jednak długo po opublikowaniu zdjęć z Instagrama i powrocie tych turystów do domu, mieszkańcy slumsów pozostają z prawdziwym żądłem wyzysku. Kennedy Odede dorastał w Kibera, slumsach w Nairobi z populacją przekraczającą milion, uważaną za największą w Afryce. W tym ponurym artykule napisanym dla The New York Times wspomina swoje bezpośrednie doświadczenie turystyki w slumsach po drugiej stronie szyby:

„Miałem 16 lat, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem wycieczkę po slumsach. Byłem przed moim domem o powierzchni 100 stóp kwadratowych, zmywałem naczynia, z tęsknotą patrząc na naczynia, ponieważ nie jadłem od dwóch dni. Nagle biała kobieta robiła mi zdjęcie. Czułem się jak tygrys w klatce. Zanim mogłem cokolwiek powiedzieć, ruszyła dalej”.

Odede kładzie większy nacisk na to, stwierdzając: „Turystyka w slumsach to ulica jednokierunkowa: robią zdjęcia; tracimy część naszej godności”.

Nie oznacza to, że każdy turysta zamierza wyzyskiwać mieszkańców slumsów. Jest oczywiste, że wielu uważa, że lepsze zrozumienie osób mieszkających na takich obszarach może pomóc. Ale jak dokładnie? Profesor Uniwersytetu Leicester Fabian Frenzel dosłownie napisał książkę na temat turystyki w slumsach. W wywiadzie dla Forbes twierdzi, że jest coś do powiedzenia na temat podstawowej świadomości:

„Turystyka w slumsach ma miejsce… ludzie faktycznie jeżdżą na trzygodzinne wycieczki po fawelach, wtedy wielu bardziej skłonnych politycznie podróżników powiedziałoby:„ To okropne, jak możesz to zrobić? Oczywiście to podglądactwo”i tak dalej. [Ale] jeśli zdecydujesz się to zrobić, przynajmniej okazujesz zainteresowanie faktem, że istnieje nierówność, i jest to coś, co zasadniczo jest dobre w porównaniu z ludźmi, którzy jadą do Rio i mówią: „Nie będę patrzeć w tym, „chociaż wyraźnie tam jest”.

Jakkolwiek dobre intencje, gapienie się na najbiedniejszych z biednych przez szkło, jak zwierzęta w zoo, niewiele pomaga. O ile osoby odwiedzające slumsy nie są zmotywowane do działania, te wycieczki raczej nie rozwiążą problemu.

Wielu touroperatorów slumsów szybko wskazuje, że ich praca jest sposobem na odwdzięczenie się lokalnym społecznościom tak potrzebną gotówką. Odpowiadają, że bezpośrednio stymulują gospodarkę, zapewniając miejsca pracy lokalnym przewodnikom. To może być prawda. Istnieje jednak niewielki nadzór ze strony branży i brak odpowiedniego mechanizmu określającego, w jaki sposób zyski z tych wycieczek przynoszą bezpośrednie korzyści społecznościom. Większość wycieczek obejmuje również wizyty w projektach społecznych, takich jak budowa nowych szkół lub centrów edukacyjnych przez organizacje pozarządowe. Te przystanki mają na celu zapewnienie turystom nie tylko zrozumienia, gdzie jest społeczność, ale także dokąd zmierza.

Pod wieloma względami obecny model turystyki w slumsach graniczy z błogim ignorantem „disneyowskim” doświadczeniem dla podróżników. Dopóki turyści nie będą mogli w znaczący sposób wchodzić w interakcje z mieszkańcami, a wiarygodne przepisy pozwolą śledzić bezpośrednie korzyści, jakie te wycieczki zapewniają ich społecznościom przyjmującym, turystyka w slumsach pozostanie moralnym i etycznym polem minowym. W tej chwili wydaje się, że żadna ze stron nie przynosi korzyści.

Zalecana: